Obecnie sztuka na całym zachodnim świecie staje się coraz bardziej odważna i wyuzdana. W oczach wielu specjalistów od analizy kultury i sztuki w ujęciu antropologicznym, człowiek jest dzisiaj zdolny do zdecydowanie wyraźniejszego manifestowania własnej odrębności, nagości czy ekscentryczności. Media elektroniczne oraz upowszechnienie się cyfrowych technik fotografowania i nagrywania doprowadziło do lawinowego wzrostu zupełnie amatorskich dzieł, które dość szybko mogą przedostać się dzisiaj do mainstreamu. Pojawia się więc pytanie, dość naturalne, o granicę smaku i estetyki, które są niezbędnie przynależne każdemu twórcy kultury. Niektóre grupy, bardziej konserwatywnie myślące, w zbyt wolnej i odważnej sztuce, od niepamiętnych czasów widziały jednak zagrożenie dla dobra społeczeństwa i wartości moralnych.
Debata ta obecna jest nie tylko w kulturze czy filozofii, od setek lat i wciąż trudno o jednoznaczną odpowiedź. Najbardziej klasycznym przykładem tego, co może bulwersować, są akty. Dzieła malarskie czy fotograficzne, w których model jest całkowicie lub częściowo roznegliżowany, stanowią jeden z kamieni milowych całej antycznej i renesansowej sztuki. Trudno wyobrazić sobie także współczesnych i minionych wielkich twórców oraz ich dzieła, jeśli ci nie mieliby na początku swojej drogi możliwości nauki właśnie na bazie aktów.
Gdzie bowiem lepiej przećwiczyć można zachowanie proporcji ludzkiego ciała i odwzorowanie z chirurgiczną precyzję budowy anatomicznej ciała, jeśli nie na akcie. Do tego dochodzi kwestia odpowiedniego posługiwania się światłocieniem, która ma kolosalne znaczenie w całej przyszłej karierze fotografa, fotografa czy nawet operatora kamery. Kwestia tego, czy akty gorszą społeczeństwo jest natomiast nierozstrzygalna – wszystko zależy bowiem od odbiorcy, którego spytamy. Dla bardziej wrażliwego i być może wykształconego – akty są po prostu integralną częścią całego dorobku ludzkiej kultury i nie można ich ignorować ani piętnować. Dla osób mających problemy ze zbytnią otwartością lub nieczuli na sztukę, mają jednak tak samo prawo czuć się atakowani chociażby aktami w prasie codziennej umieszczanymi w miejscach publicznych.